Ale jest notka. Dzięki kochanej Coppernicanie, więc dla niej dedykacja ;* A i wprowadziłam do bohaterów Thomasa :D Mam nadzieje, że wam się spodoba. A no i jest scena +18 :D Buziaki ;*
***
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Zaspana odebrałam i przyłożyłam smartfona do ucha. To Blanca, chciała przeprosić, że tak szybko uciekła z piłkarzami. Stwierdziła, że zostanie z nimi cały dzisiejszy dzień, bo musi dojść do siebie. Ją i Eve meczy wielki kac. Czyli mam wolne. Super! Opadłam z powrotem na łóżko, ale coś nie dało mi ponownie zasnąć. W mieszkaniu było za cicho. Kanapa była pusta. Nigdzie żadnej karteczki, smsa czy czegokolwiek. Po prostu sobie poszedł. Pokręciłam tylko głową i położyłam się z powrotem do łóżka. Mam wolne, więc jedyne, na co mam ochotę to długi sen. Zamknęłam oczy i wtuliłam twarz w poduszkę. Może wydarzenia wczorajszego dnia tylko mi się przyśniły? To y tłumaczyło zniknięcie mojego sławnego gościa. No cóż, bywa i tak. Było mi trochę przykro, ale cóż poradzić. Za oknem lało jak z cebra, więc nie muszę iść do hotelu i oprowadzać piłkarzy. Już prawie byłam w krainie Morfeusza, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Kogo to niesie? Westchnęłam i zwlekłam się w mojego ciepłego i wygodnego łóżka. Podeszłam do drzwi, otwierając je tylko w piżamie.
- No, no. Gdybym wiedział, że otworzysz mi w takim stroju to bywałby tu częściej. – powiedział rozbawiony Thomas i wszedł do środka.
- Przestań się nabijać. – mruknęłam i wróciłam do sypialni zakopując się pod kołdrą. – Co cie sprowadza? Tylko nie mów, że praca, bo mam wolne. – poczułam jak siada koło mnie.
- Mam coś dla ciebie. – podał mi kopertę i wizytówkę. – Tą wizytówkę zostawił łowca talentów, który był na twoim występie. Prosił byś się z nim skontaktowała. – uśmiechnął się widząc moja zaskoczoną minę i oczy typu Ozil. Odłożyłam karteczkę i zajrzałam do koperty. Sporo pieniędzy.
- A to, za co? Wygrałam w lotto?
- Nie, to twoje nadgodziny no i wczorajszy występ. Dużo ludzi było dzisiaj i pytało, kiedy kolejny.
- Dziękuje ci bardzo. Nie musiałeś. – byłam trochę zakłopotana.
- Musiałem i tak też zrobiłem. Te pieniądze ci się należą. – wpatrywał się we mnie.
- Przestać tak się gapić, bo cie wygonie! – uderzyłam go poduszką. Ten nie był mi dłużny. Zaczęliśmy wojnę na poduszki, która zakończyła się wygraną chłopaka. Nie wiem, kiedy wylądowałam pod nim. Spojrzałam w jego cudne oczy. Czyżby znowu miał ochotę na ‘przyjacielskie stosunki’? Musnął moje usta, a mnie przeszły dreszcze. Jego usta dotykały mojej szyi, obojczyków, mostka. Czy znowu chce do tego wrócić? W sumie, trochę rozrywki mi się przyda. Pocałował mnie, a ja oddawałam pocałunki z namiętnością i pożądaniem. Sięgnęłam dłońmi pod jego koszulkę i muskałam palcami jego umięśniony tors. Pozbyłam się szybko jego koszulki, a on jednym ruchem zdjął ze mnie górę mojej piżamy. Bawił się moim sutkami tak długo, ze w końcu stwardniały, a ja cała drżałam. Jego usta takie znajome i miękkie, a do tego, jakie seksowne, całowały każdą z piersi delikatnie je podszczypując. Jęknęłam. Nie wiem nawet, kiedy on pozbył się swojej odzieży i to samo zrobił z moimi majtkami. Muskałam palcami jego umięśnione ciało całując każdy jego skrawek, a on wszedł we mnie. Nasze ciała tańczyły w dzikim tańcu, gorące i spragnione siebie nawzajem. Całował mnie, a ja oddawałam pocałunki. Byłam już tak blisko spełnienia, a on zaczął całować i poszczypywać zębami płatek mojego ucha i szyję. Krzyknęłam i opadłam na poduszki, a on zaraz po mnie. Ciężko dyszeliśmy, a po chwili zaczęliśmy się śmiać. W końcu, powiedzieliśmy sobie, że już koniec z przyjacielskim seksem. Tak, byliśmy kiedyś razem. Może nie tyle byliśmy, co sypialiśmy ze sobą. Tłumaczyliśmy sobie, że to tylko seks. To było zanim został moim szefem. Później musieliśmy przestać, bo Julio mógłby zrobić z tego aferę. Szczerze, teraz o to nie dbałam. Byłam przygnębiona, a Thomas poprawił mój nastrój, samopoczucie i kondycję fizyczną. Jak dla mnie, to taki poranek mogę mieć codziennie.
***
Iker:
Dlaczego ja właściwie wyszedłem? No tak, Sara. Dlaczego ja w ogóle pocałowałem tą dziewczynę? Źle mi z Sarą? W dodatku zadzwoniła, żebym wracał, bo przeżywa kryzys. To super, ściąga mnie z wakacji, bo ma humorki. Walnąłem rękami w kierownice. Już dojeżdżałem pod mój dom i zastanawiałem się czy ją tam zastanę. Niech jej szybko przejdzie, bo chce już wracać do hotelu. Do chłopaków i jej. Monic. Nie wiem, dlaczego, ale ta dziewczyna przyciąga mnie. Sprawia, że uśmiech sam wychodzi mi na twarz. Kiedy śpiewała miałem gęsią skórkę na całym ciele. Jej cudowne niebieskie oczy, pełne usta, mały nosek. Miękkie włosy, delikatna skóra. Człowieku, przestań! Przecież masz narzeczoną! Pokręciłem głową zrezygnowany i zmęczony wojną toczącą się w moim umyśle. Pora zmierzyć się z nieuniknionym.
***
Monic:
Mimo wolnego i brzydkiej pogody wybrałam się do hotelu. Musiałam odzyskać swój motor. Montes odprowadził mnie pod same wejście i czule pocałował na pożegnanie.
- Byłaś cudowna. – wyszeptał i wyszczerzył się, po czym zniknął za rogiem z parasolem w dłoni. Pokręciłam tylko głową ze śmiechem i weszłam do holu.
- Przepraszam, czy Iker Casillas jest u siebie? – zapytałam cicho recepcjonistę stojącego za kontuarem.
- Niestety panienko Delgado. Wymeldował się dziś rano. – starszy mężczyzna uśmiechnął się, a ja podziękowałam i usiadłam na jednej z kanap. Tak jakby go tutaj nie było. Zrobiło mi się przykro, bo mógł chociaż się pożegnać. O czym ja marze? To sławny piłkarz a ja jestem zwykłą dziewczyną. Cholera! Dopiero teraz do mnie dotarło. Przecież on ma narzeczoną. Sara Carbonero. Piękna dziennikarka. Nie mam z nią najmniejszych szans. Westchnęłam zrezygnowana i powlokłam się do wind. Musze zobaczyć, co z Blancą. Zapukałam do pokoju, w którym ostatnio znalazłam piłkarzy. Otworzył mi zaspany Ozil. Boże, już szesnasta, a on dopiero wstał? Zaprosił mnie gestem, po czym ziewając walnął się z powrotem na łóżko.
- Monic, co ty tutaj robisz? – zapytała Blanca podchodząc do mnie i całując mnie w policzek. Na kanapach siedzieli jeszcze Ramos, Isco i Eveline.
- Przyszłam zobaczyć, czy żyjesz. Zabieram cie na przejażdżkę. Przy okazji na spokojnie pogadamy. – ta wyszczerzyła się i mnie przytuliła.
- Zbieram się! – w czasie, kiedy dziewczyna się szykowała udało mi się przywitać z resztą towarzystwa.
- Wiesz może, co ugryzło naszego El Santo? – zapytał Sergio. – Tak szybko zniknął, że aż się za nim kurzyło.
- A dlaczego mnie pytasz? To twój kumpel.
- Ale ty widziałaś się z nim w nocy. – poruszył śmiesznie brwiami. – W końcu nie wrócił do hotelu na noc, a mówił, że jedzie do kawiarni.
- Nie wiem. Myślałam, że wy coś wiecie. – ten tylko pokręcił głową. – Ale dlaczego zabierasz mi moją towarzyszkę, tak w ogóle? – zabawnie się oburzył i stanął z założonymi rekami.
- Bo to moja przyjaciółka i przyjechała do mnie, a nie do Ciebie. – pokazałam mu język i razem z Blan wyszłyśmy.
Jak dobrze było wsiąść na mój kochany motor i poczuć tą przyjemność jazdy. Pojechałyśmy do mojej ulubionej kawiarni znajdującej się na plaży. Usiadłyśmy przy jednym ze stolików i zamówiłyśmy po jakiejś wymyślnej kawie i deserze. Gdy przyszło nasze zamówienie tylko się zaśmiałam pokazując przyjaciółce swoja kawę. Ta tez się zaśmiała i zachwycała się swoim napojem. Desery też wyglądały przepysznie.
- To opowiadaj, jak tam impreza z Ramosem. – powiedziałam i upiłam łyka kawy.
- Dobrze. Ale nie wyobrażaj sobie nie wiadomo, czego. – zaśmiała się. – Nic nie zaszło. No może mnie pocałował. – przygryzła wargę robiąc niewinną minę. – Ale tak to nic takiego. A jak noc z twoim idolem?
- Nijak. Całowaliśmy się, potem on poszedł spać na kanapę. Następnego dnia już go nie było. Uciekł i to bez pożegnania. Czuje się teraz jakby mi się to tylko przyśniło. – przyjaciółka pogłaskała mnie pocieszająco po ramieniu. – Nie przejmuj się. Jak kocha to wróci. – zaśmiałyśmy się.
- Na długo zostajesz? – miałam nadzieje, że tak, bo bardzo się stęskniłam za moją Blancą.
- Na stałe. – zaskoczona uśmiechnęłam się i wstając przytuliłam ją. – Mam do ciebie prośbę. Mogłabym zamieszkać u ciebie, póki czegoś nie znajdę?
- Głupie pytania zadajesz. Oczywiście! No i jeśli potrzebujesz pracy to załatwię ci coś hotelu. – jej oczy zabłyszczały z radości.
- Dziękuje! Jesteś kochana! – ucałowała mnie w oba policzki i wróciłyśmy na swoje miejsca.
- Co do mojego dzisiejszego poranka, to komuś udało się poprawić moje samopoczucie po ucieczce Ikera. – uśmiechnęłam się rozmarzona.
- Z kim spałaś i czemu dowiaduje się dopiero teraz? – wybuchnęłam śmiechem, a po chwili dziewczyna dołączyła do mnie.
- Wpadł do mnie Tom i przyniósł mi wypłatę. Zaczęliśmy bić się poduszkami, a potem.. No samo tak wyszło. – zarumieniłam się przypominając sobie, co robiłam dziś rano.
- Czekaj, czekaj. To nie ten, z którym miałaś przyjacielskie stosunki? – poruszyła zabawnie i brwiami. – Podobno już to skończyliście.
- Też tak myślałam, ale jak widać obojgu było to potrzebne. Ale jakbyś widziała to jego ciało.. – rozanieliłam się.
- Bez szczegółów proszę. – szturchnęła mnie w ramię i po raz kolejny dzisiejszego dnia zaczęłyśmy się śmiać.
- Byłaś cudowna. – wyszeptał i wyszczerzył się, po czym zniknął za rogiem z parasolem w dłoni. Pokręciłam tylko głową ze śmiechem i weszłam do holu.
- Przepraszam, czy Iker Casillas jest u siebie? – zapytałam cicho recepcjonistę stojącego za kontuarem.
- Niestety panienko Delgado. Wymeldował się dziś rano. – starszy mężczyzna uśmiechnął się, a ja podziękowałam i usiadłam na jednej z kanap. Tak jakby go tutaj nie było. Zrobiło mi się przykro, bo mógł chociaż się pożegnać. O czym ja marze? To sławny piłkarz a ja jestem zwykłą dziewczyną. Cholera! Dopiero teraz do mnie dotarło. Przecież on ma narzeczoną. Sara Carbonero. Piękna dziennikarka. Nie mam z nią najmniejszych szans. Westchnęłam zrezygnowana i powlokłam się do wind. Musze zobaczyć, co z Blancą. Zapukałam do pokoju, w którym ostatnio znalazłam piłkarzy. Otworzył mi zaspany Ozil. Boże, już szesnasta, a on dopiero wstał? Zaprosił mnie gestem, po czym ziewając walnął się z powrotem na łóżko.
- Monic, co ty tutaj robisz? – zapytała Blanca podchodząc do mnie i całując mnie w policzek. Na kanapach siedzieli jeszcze Ramos, Isco i Eveline.
- Przyszłam zobaczyć, czy żyjesz. Zabieram cie na przejażdżkę. Przy okazji na spokojnie pogadamy. – ta wyszczerzyła się i mnie przytuliła.
- Zbieram się! – w czasie, kiedy dziewczyna się szykowała udało mi się przywitać z resztą towarzystwa.
- Wiesz może, co ugryzło naszego El Santo? – zapytał Sergio. – Tak szybko zniknął, że aż się za nim kurzyło.
- A dlaczego mnie pytasz? To twój kumpel.
- Ale ty widziałaś się z nim w nocy. – poruszył śmiesznie brwiami. – W końcu nie wrócił do hotelu na noc, a mówił, że jedzie do kawiarni.
- Nie wiem. Myślałam, że wy coś wiecie. – ten tylko pokręcił głową. – Ale dlaczego zabierasz mi moją towarzyszkę, tak w ogóle? – zabawnie się oburzył i stanął z założonymi rekami.
- Bo to moja przyjaciółka i przyjechała do mnie, a nie do Ciebie. – pokazałam mu język i razem z Blan wyszłyśmy.
***
Jak dobrze było wsiąść na mój kochany motor i poczuć tą przyjemność jazdy. Pojechałyśmy do mojej ulubionej kawiarni znajdującej się na plaży. Usiadłyśmy przy jednym ze stolików i zamówiłyśmy po jakiejś wymyślnej kawie i deserze. Gdy przyszło nasze zamówienie tylko się zaśmiałam pokazując przyjaciółce swoja kawę. Ta tez się zaśmiała i zachwycała się swoim napojem. Desery też wyglądały przepysznie.
- To opowiadaj, jak tam impreza z Ramosem. – powiedziałam i upiłam łyka kawy.
- Dobrze. Ale nie wyobrażaj sobie nie wiadomo, czego. – zaśmiała się. – Nic nie zaszło. No może mnie pocałował. – przygryzła wargę robiąc niewinną minę. – Ale tak to nic takiego. A jak noc z twoim idolem?
- Nijak. Całowaliśmy się, potem on poszedł spać na kanapę. Następnego dnia już go nie było. Uciekł i to bez pożegnania. Czuje się teraz jakby mi się to tylko przyśniło. – przyjaciółka pogłaskała mnie pocieszająco po ramieniu. – Nie przejmuj się. Jak kocha to wróci. – zaśmiałyśmy się.
- Na długo zostajesz? – miałam nadzieje, że tak, bo bardzo się stęskniłam za moją Blancą.
- Na stałe. – zaskoczona uśmiechnęłam się i wstając przytuliłam ją. – Mam do ciebie prośbę. Mogłabym zamieszkać u ciebie, póki czegoś nie znajdę?
- Głupie pytania zadajesz. Oczywiście! No i jeśli potrzebujesz pracy to załatwię ci coś hotelu. – jej oczy zabłyszczały z radości.
- Dziękuje! Jesteś kochana! – ucałowała mnie w oba policzki i wróciłyśmy na swoje miejsca.
- Co do mojego dzisiejszego poranka, to komuś udało się poprawić moje samopoczucie po ucieczce Ikera. – uśmiechnęłam się rozmarzona.
- Z kim spałaś i czemu dowiaduje się dopiero teraz? – wybuchnęłam śmiechem, a po chwili dziewczyna dołączyła do mnie.
- Wpadł do mnie Tom i przyniósł mi wypłatę. Zaczęliśmy bić się poduszkami, a potem.. No samo tak wyszło. – zarumieniłam się przypominając sobie, co robiłam dziś rano.
- Czekaj, czekaj. To nie ten, z którym miałaś przyjacielskie stosunki? – poruszyła zabawnie i brwiami. – Podobno już to skończyliście.
- Też tak myślałam, ale jak widać obojgu było to potrzebne. Ale jakbyś widziała to jego ciało.. – rozanieliłam się.
- Bez szczegółów proszę. – szturchnęła mnie w ramię i po raz kolejny dzisiejszego dnia zaczęłyśmy się śmiać.
***
Przy okazji gratuluje naszym Katalończykom wyniku 4:1 i Niebieskim wyniku 2:0 ! Byliście genialni <3