niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 9: "Mamy ten sam problem. Nie potrafimy im zaufać, dlatego cierpimy."

Witajcie. Jestem i nawet coś tu napisałam. Mało tego, ale nie umiałam jakoś się do tego zabrać i ciężko mi szło. Mimo wszystko, dzięki zasłudze Foquity, jest rozdział. Dla Ciebie kochana, bo byłaś ciekawa ;*

***




Monic:



Siedziałam zszokowana wpatrując się w dziennikarkę i nie wiedziałam, co mam powiedzieć, zrobić.
- Wiem, kim jesteście. Czytam gazety i oglądam telewizję. – wstałam, a to samo zrobiła Blanca. Była chyba jeszcze bardziej zaskoczona ode mnie. – Monic Delgado. Teraz proszę mi wybaczyć, ale jest późno i pożegnam się. – to mówiąc skierowałam się w stronę wyjścia.
- Pewnie jeszcze z tobą jest, bo nie dostał tego, czego chciał. – spojrzałam na nią, a ta się zaśmiała. – Nie spaliście jeszcze ze sobą. Mylę się? – widząc, że milczę, dodała. – Tak myślałam. Po wszystkim wróci do mnie, nastaw się na to.
- Możesz zabrać go już teraz. – odparłam i szybkim krokiem weszłam do windy, a za mną przyjaciółka. Byłam wściekła, zraniona i zagubiona. Powinnam wierzyć jej czy Ikerowi? Mówił, że nic ich już nie łączy. Wyszłyśmy i znalazłyśmy się pod pokojem Ozila.
- Ty idź, ja wracam do mieszkania. – odparła Blan i spojrzała na mnie przygnębiona.
- Wejdę tylko na chwile, a potem wrócimy razem. – otworzyłam drzwi i wpadłam w wir zabawy. Muzyka głośno dudniła z głośników, wszyscy tańczyli, a alkohol lał się strumieniami. Znalazłam Casillasa i podchodząc do niego, złapałam go za dłoń i pociągnęłam na korytarz, gdzie było ciszej. Nigdzie nie dostrzegłam Ortiz. Pewnie czeka na dole.
- Już chciałam przyjść tu i przeprosić za moją reakcję w klubie. Miałam pogodzić się z tobą i być szczęśliwa. – spoglądał na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem. – Ale przyjechała Sara i tego nie zrobię. Nie zrobię tego, bo nie potrafię zdecydować, komu mam wierzyć. – z oczu ciekły mi łzy. – Lepiej będzie jak do niej wrócisz. Do niej i do swojego życia. – odwróciłam się i ruszyłam szybkim krokiem do windy. Krzyczał za mną, ale wsiadłam do kabiny i oparłam się o ścianę. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się na dobre.


Iker:


Biegłem za nią krzycząc by zaczekała i mnie wysłuchała. Niestety, drzwi windy zamknęły się mi przed nosem. Wkurzony walnąłem w nie pięścią. Cholerna Sara! Co ona tu robi do cholery? Ruszyłem schodami na dół, w nadziei, że zdążę złapać Monic. Nigdzie jej nie było. Nie mogę jej stracić. Za bardzo mi na niej zależy. Już chciałem wyjść i jak najszybciej dostać się do mieszkania blondynki, gdy ktoś położył mi rękę na ramieniu. Odwróciłem się i spojrzałem na moja byłą ze złością. Czego ona jeszcze ode mnie chce?
- Co tutaj robisz? I po co ci Pilar? – zerknąłem, na Rubio, a potem z powrotem na czarnowłosą.
- Przyjechałam trochę uprzykrzyć ci życie. – uśmiechnęła się, ale po chwili spoważniała. – Iker, ja wiem, że już od dawna mnie nie kochasz. Ja ciebie już też nie. Zrobiłam to, bo miałam u kogoś dług wdzięczności. Co, do Pilar, to ma do załatwienia jakieś sprawy z Sergio. – wzruszyła ramionami.
- Dług wdzięczności?! – krzyknąłem wściekły. – Przez ciebie ją straciłem! Straciłem najważniejszą kobietę w moim życiu! – pokręciłem głową i wyszedłem z hotelu. Wiedziałem, że jeśli pójdę do niej to mnie nie wpuści. Co mam zrobić? Postanowiłem iść byle gdzie, byleby tylko z dala od toksycznej Carbonero.


***


Blanca:


Siedziałyśmy w mieszkaniu Monic i popijałyśmy wino. Przyjaciółka płakała, a ja starałam się nie robić tego samego. Panowała wręcz grobowa cisza, która jeszcze bardziej nas dobijała. Co te dwie madryckie wiedźmy tu robią? Przyjechały tylko po to by zniszczyć nam związki? By się odegrać na piłkarzach? Mi w sumie było już wszystko jedno. Ramos pokazał, jaki jest w klubie i pojawienie się Pilar tylko utrzymało mnie w przekonaniu, że nie możemy być razem. Szkoda tylko bramkarza i Monic. Widać jak bardzo jej na nim zależy. Pierwszy raz widziałam ją taką zakochaną. Westchnęłam.
- Moni, może powiesz mi, co cie trapi? Będzie ci lepiej. – spojrzała na mnie z bólem i upiła łyk różowego trunku.
- Iker zapytał w klubie czy w ogóle myślę o nim poważnie.. Jak mógł zapytać o coś takiego? Nie widzi tego w moim zachowaniu? No i mój ojciec zabronił mu się ze mną spotykać, a Casillas nie chciał o nas walczyć. – wypiła kolejne łyki wina, a nowe łzy popłynęły po jej policzkach jeszcze bardziej rujnując jej makijaż. – Przemyślałam sobie wszystko w limuzynie i chciałam na spokojnie z nim porozmawiać, ale wtedy pojawiła się ona. Wyciągnęłam go z imprezy i powiedziałam, że nie wiem, komu powinnam wierzyć. Powiedziałam, że powinien wrócić do niej i swojego życia. – odłożyła kieliszek i zakryła twarz dłońmi. Szlochała i cała się trzęsła. – Jak mogłam mu coś takiego powiedzieć? – dodała zduszonym głosem. – Ja chyba.. chyba go kocham.. – zbliżyłam się do niej i mocno ją przytuliłam. Wtuliła się we mnie i nadal cicho łkała.
- Poczułaś się zraniona jego brakiem wiary w twoje uczucia i dlatego to powiedziałaś. Do tego pojawiła się Sara, która dołożyła oliwy do ognia. Jeszcze wszystko możesz naprawić i wyjaśnić. Pojedziesz do niego jutro rano i porozmawiacie na spokojnie. Jemu też nie jesteś obojętna, to widać. – spojrzała na mnie i pocałowała mnie w policzek z lekkim uśmiechem.
- Co ja bym zrobiła bez takiej przyjaciółki jak ty? – zapytała i otarła łzy, a potem wypiła resztę zawartości kieliszka. – Lepiej powiedz, o co chodzi z tobą i Sergio.
- Posypało się i tyle.. – widząc troskliwe spojrzenie blondynki, nie wytrzymałam i rozpłakałam się. – Uważałam, że mu na mnie zależy. Ale przecież to by było niemożliwe, bo on to sławny piłkarz i podrywacz, a ja to zwykła dziewczyna. W klubie widziałam go z inną. Całowali się, kleiła się do niego jak pszczoła do miodu, a on nic z tym nie zrobił. Oczywiście tłumaczył się, że on tego nie chciał i to ona się przyczepiła. Potem w hotelu wpadłam na tą całą Rubio. – kolejna fala łez wyciekła z pod moich powiek, a przyjaciółka objęła mnie ramieniem. – Oznajmiła mi, że Ramos nadal z nią jest, a ja byłam tylko wakacyjną przygodą. Zależy mi na nim Monic.. Zależy jak cholera.. – teraz role się odwróciły i to ja wtuliłam się w blondynkę, szlochając. Ona głaskała mnie po głowie.
- Posłuchaj, poznałam trochę Sergio i mogę szczerze powiedzieć, że jemu też na tobie zależy. Może ta dziewczyna rzeczywiście nie chciała dać mu spokoju? Co do Pilar to skąd masz pewność, że nie kłamała? – westchnęła. – Mamy ten sam problem. Nie potrafimy im zaufać, dlatego cierpimy. Zrobimy tak, pojedziemy jutro do hotelu i porozmawiamy z nimi szczerze. Co ty na to? – podniosłam się i otarłam łzy. Miała rację, trzeba było to wyjaśnić. Sergio jest dla mnie ważny i nie mogę od tak odpuścić.
- Jestem za. Lepiej będzie jak położymy się spać, chociaż na parę godzin, bo inaczej jutro ich tylko wystraszymy. – obie wybuchłyśmy śmiechem, a potem położyłyśmy się w sypialni Monic. Oby tylko jutro było lepsze od dnia dzisiejszego.


***



Monic:


Po paru godzinach snu wstałyśmy, doprowadziłyśmy się do porządku i wsiadając na mój motor, pojechałyśmy do hotelu. Ubrałam się seksownie i elegancko mając nadzieje, że Ikerowi się spodoba. Na miejscu, szybko zaparkowałam i wręcz wbiegłyśmy do holu.
- Jak myślisz, gdzie są? – zapytała Blan.
- Może na śniadaniu? – niestety, w restauracji ich nie znalazłyśmy. Udałyśmy się, więc na górę, przekonane, że jeszcze odsypiają after party Mesuta. Otwarłam drzwi do jego pokoju i zdziwiona weszłam do środka. Pokój był pusty i wysprzątany. Spojrzałam na przyjaciółkę i udałyśmy się do pokoi pozostałych piłkarzy. W każdym było tak samo. Pusto i czysto. Nie, to niemożliwe. Mieli zostać jeszcze 3 dni. Do oczu napłynęły mi łzy. Zbiegłam do holu i dopadłam recepcjonistę, Julio.
- Hola Julio. Czemu piłkarzy nie ma u siebie? – spojrzał na mnie lekko zaskoczony i zatroskany.
- Wymeldowali się godzinę temu. Mieli zostać dłużej, ale coś im wyskoczyło i musieli już wracać. Przykro mi, Monic. – poklepał mnie po ramieniu, a ja przybrałam coś na kształt uśmiechu.
- Dziękuje za informacje. – dopiero będąc na zewnątrz pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach. Co ja najlepszego zrobiłam? Wyjechał, a ja nie zdążyłam wszystkiego wyprostować. Poczułam jak Blanca przystaje koło mnie. Była równie zdruzgotana i załamana jak ja.
- To już koniec. Wszystko zniszczyłyśmy i teraz będziemy za to słono płacić. – odparła, a ja jeszcze bardziej się rozpłakałam.


***
Z góry przepraszam, że tak dołująco, ale poprawię się! No i chłopaki dzisiaj mnie przybili swoją grą.. Oprócz Victora i Gerarda oczywiście, którzy uratowali nas od przegranej! No i dzięki Atletico stołek lidera nadal nasz, oby tak dalej! 

Visca el Barca!

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 8:"Obiecuje ci, że tej nocy nigdy nie zapomnisz."

Witajcie. Wreszcie wzięłam się za siebie i napisałam rozdział :) Teraz to się zacznie dziać. Zapraszam do czytania i komentowania ;)

***


Monic:


Woda była taka chłodna i przezroczysta. Widziałam drobne rybki przepływające obok, glony i kolorowe muszelki. Chciałam jeszcze chwile popływać, ale usłyszałam głosy. Nie wiedziałam, do kogo należą i co mówią, ale brzmiały jak nawoływanie. Wynurzyłam się z wody łapiąc oddech i spojrzałam na brzeg. Na plaży stali piłkarze i wołali mnie. Czyżby się martwili, że się zgubiłam? Gdy Iker mnie dojrzał, wbiegł do wody i szybko do mnie podpłynął. Na jego twarzy zobaczyłam panikę i strach, oraz ulgę, kiedy zobaczył, że jestem cała i zdrowa.
- Gdzie byłaś? Odchodziłem od zmysłów. – przytulił mnie do siebie i starał się uspokoić oddech.
- Nurkowałam. Nie martw się, jestem medalistką w tej dyscyplinie. Miło mi, że się troszczysz. – dotknęłam jego policzka i delikatnie go pocałowałam. – Dziękuje.
- Nie rób mi tego więcej, ok? – uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową.
– Może już wyjdziemy? Robi mi się zimno. – odparłam, a ten wziął mnie na ręce i ruszył do brzegu. – Dałabym radę sama iść.
- Ale chce trzymać cie w ramionach i najlepiej nigdy nie puszczać. – pokręciłam głową ze śmiechem i go pocałowałam. Na brzegu utonęłam w uściskach Sergio, Isco i Mesuta. – Chłopaki, spokojnie. Żyje i jestem cała. Tylko nurkowałam.
- Myśleliśmy, że ktoś cie porwał! – powiedział podenerwowany Alarcon.
- Albo, że się utopiłaś! – dodał Ozil.
- Tak nie można szefowo! – Ramos zamknął mnie w stalowym uścisku. Jacy oni kochani.
- Sergio, dusisz mnie. – wychrypiałam i wtedy dopiero chłopak mnie puścił. – Dziękuje wam za troskę, ale jak widzicie nic mi nie jest. Zaczyna się ściemniać. Co powiecie na kolacje, a potem jakąś imprezę?
- Skąd ty bierzesz te genialne pomysły? – zapytał uśmiechnięty Francisco.
- A znajduje tu i tam. – wzruszyłam ramionami. Pozbieraliśmy rzeczy i samochodem udaliśmy się do hotelu. – To przebierzcie się już na imprezę i widzimy się w hotelowej restauracji za godzinę. – to mówiąc wyszłam z hotelu.
- A ty dokąd? – Iker objął mnie w talii składając pocałunek na moim karku. Poczułam przyjemne dreszcze.
- Do mieszkania. Tu nie mam ubrań ani kosmetyków. – odwróciłam się do niego. – Idź lepiej się przebrać.
- Ale..
- Żadnego ale. Widzimy się za godzinę. – uśmiechnęłam się, a on czule mnie pocałował. Gdy zmierzałam do mojego motoru, dostrzegłam, że całej scenie przyglądał się mój tata. Niedobrze. Na pewno się nasłucham jak to źle robie. Westchnęłam i zakładając kask, wsiadłam na mój pojazd.


***



Iker:

Zmierzałem do mojego pokoju hotelowego uśmiechnięty od ucha do ucha. Co ta dziewczyna ze mną robi? Czuje się taki szczęśliwy będąc przy niej. A jej słodkie i seksowne usta są takie przyciągające. Czując zapach jej perfum i dotyk jej skóry pragnę zostać w jej ramionach do końca świata i jeden dzień dłużej. Nigdy nie czułem czegoś takiego przy żadnej kobiecie.
- Panie Casillas! – usłyszałem głos, który wyrwał mnie z rozmyślań. Odwróciłem się i ujrzałem właściciela hotelu, ojca Monic, Jose Delgado.
- Pan Delagado. – uścisnęliśmy sobie dłonie. – W czym mogę panu pomóc?
- Tylko w jednym, niech pan zostawi moją córkę w spokoju. – zdziwił mnie ton jego głosu i słowa, które padły z jego ust. – Jest młoda i niedoświadczona, a pan jest dla niej za stary. Póki co grzecznie proszę.
- To Monic powinna decydować, z kim chce się spotykać, a nie pan. Jeśli ona sama nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego to wtedy odejdę. Zegnam pana. – to mówiąc szybkim krokiem skierowałem się do pokoju. Coś czuje, że on tak łatwo nie odpuści. Joder. Nie zrezygnuje z mojej ślicznej blondynki. Nie ma mowy.


Monic:

Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się, wysuszyłam włosy i ubierając bieliznę, wróciłam do sypialni. Zostało mi niewiele czasu. Założyłam sukienkę, a stopy włożyłam czarne szpilki. Włosy pokręciłam lokówką i zostawiłam rozpuszczone. Pomalowałam się delikatnie, założyłam biżuterię, wyperfumowałam się i byłam gotowa. Byłam ciekawa jak na mój widok zareaguje Iker. Biorąc torebkę, wyszłam z mieszkania. Wsiadłam na motor, założyłam kask i ruszyłam na miejsce zbiórki. Mam nadzieje, że dziewczyny też się pojawią. Dzwoniłam do każdej z nich i bardzo się cieszyły. Ciekawa jestem czy pojawi się Alvaro. Coś ostatnio znika. Weszłam do restauracji równo z czasem i uśmiechnęłam się do grupy siedzącej przy jednym ze stolików. Byli wszyscy piłkarze oraz Blanca i Eveline. Oby dwie prezentowały się wspaniale w swoich kreacjach. Widząc mnie, Iker podniósł się i z wielkim uśmiechem podszedł do mnie. W dłoniach trzymał bukiet róż.
- Wyglądasz obłędnie. Najchętniej zaciągnąłbym cie na górę i nigdzie nie szedł. – szepnął mi do ucha i czule mnie pocałował, a następnie podał mi kwiaty.
- Może za nim zamkniesz mnie w swoim pokoju to najpierw trochę potańczymy i wypijemy? – zrobił zawiedzioną minę, a ja musnęłam ustami jego usta. – Obiecuje ci, że tej nocy nigdy nie zapomnisz. – na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Podeszłam do reszty i przywitałam się z dziewczynami. Przy okazji usłyszałam parę komplementów od chłopaków. Wsadziłam kwiaty do wazonu przyniesionego przez jednego z kelnerów i usiadłam przy stole.


***



Weszliśmy do klubu i zajęliśmy jedną z VIPowskich loży. Ja, Blan i Eve zamówiłyśmy kolorowe drinki, a chłopaki dwie butelki wódki, na rozgrzewkę. Wypiłam drinka i zaczęłam następnego, gdy przede mną pojawił się uśmiechnięty Sergio.
- Mogę prosić panią do tańca? – zapytał i wyciągnął w moją stronę rękę.
- A co z Blancą?
- Woli dyskutować z Eveline. Coś ją ugryzło, ale nie wiem, o co chodzi. – nieco posmutniał.
- Jasne, że zatańczymy. – podniosłam się ujmując jego dłoń.
- Kapitanie, nie zabijesz mnie? – piłkarz zwrócił się do czarnowłosego, który siedział jakiś nieobecny i zamyślony. Na pytanie odpowiedział machnięciem ręki. Co się z nim dzieje? Weszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Muszę przyznać, że Ramos jest świetnym tancerzem. Objął mnie w talii, a ja zaczęłam kręcić biodrami w rytm piosenki. Zauważyłam, że parę osób z sąsiednich loży nam się przygląda. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem. Przetańczyliśmy jeszcze parę piosenek, następnie trafiłam w ramiona Isco, Mesuta, a w końcu Alvaro. DJ puścił akurat wolniejszą piosenkę, a chłopak szybko to wykorzystał obejmując mnie. Ja mu się nadal podobam. Wpatrywał się we mnie, jakby chciał mnie zjeść albo porwać i wykorzystać.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Bo wyglądasz prześlicznie, bosko się ruszasz i cudownie się uśmiechasz. – skwitował i pocałował mnie w policzek. – Co jest z Santo? Jakiś przygaszony siedzi. Pokłóciliście się? – ostatnie pytanie zadał z wyczuwalną nutą radości. Morata, ogarnij się.
- Nie wiem, co z nim, ale między nami jest ok. Wybacz, pójdę z nim porozmawiać. – wyplątałam się z jego uścisku i podeszłam do naszego stolika. Siedział tam już tylko Iker i tępo patrzył w swój kieliszek. Usiadłam obok niego kładąc mu dłoń na udzie. Oderwał wzrok od kieliszka i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Kochanie, co się dzieje? Jesteś jakiś nieswój.. – zaczęłam.
- Nic się nie dzieje. Mam po prostu gorszą chwilę. Nie przejmuj się. – nie mówił z przekonaniem.
- Widzę, że kłamiesz. Co jest? Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć. – spojrzał mi w oczy i zobaczyłam, że wewnętrznie cierpi.
- Miałem rozmowę z twoim ojcem. Widział jak się żegnaliśmy po powrocie z plaży. Zaczepił mnie i kazał zostawić cie w spokoju, bo jestem dla ciebie za stary. Stwierdził, że póki, co to grzecznie mnie prosi. – ujął moją dłoń w swoje i przyłożył do ust. – Może on ma racje? – zabolało mnie to pytanie. – Traktujesz nasz związek poważnie? – to był już cios poniżej pasa. Jak w ogóle może o to pytać? Wyrwałam rękę z jego uścisku i gwałtownie wstałam.
- Ktoś ci coś powiedział i chcesz to zakończyć? Widać jak bardzo ci zależy. – poczułam pod powiekami łzy. – Gdybym nie traktowała cie poważnie to by mnie tu nie było! – ruszyłam szybkim krokiem w głąb klubu po drodze wpadając na Francisco.
- Monic, co się stało? – zapytał zatroskany.
- Zapytaj swojego kumpla. Wybacz, potrzebuje pobyć sama. – to mówiąc zeszłam na parter klubu i usiadłam przy barze. Na szczęście prawie nikogo przy nim nie było, bo wszyscy byli na parkiecie. Zamrugałam parę razy próbując powstrzymać łzy.
- Na smutki najlepsze jest wygadanie się komuś. – spojrzałam na barmana, który uśmiechał się do mnie pocieszająco. – Lub alkohol.
- Wolę tą drugą opcje. – pojedyncza łza pociekła mi po policzku, ale szybko ją starłam. – Poproszę kamikadze.
- Już się robi. – chłopak zaczął przygotowywać napój, a ja dostrzegłam Blancę i Eveline idące w moim kierunku.
- Co tutaj robisz? – przyjaciółka usiadła obok i spojrzała na mnie uważnie. – Pokłóciłaś się z Casillasem?
- Możesz o nim nie wspominać? To zamknięty rozdział.
- Jak to? Co się stało? – dołączyła do nas Rubio.
- Jak widać nie zasługuje na normalny, zdrowy związek. Z resztą.. – przede mną znalazło się 8 shotów o niebieskiej barwie.
- Ty chcesz to wszystko wypić? – Blanca odwróciła mnie w swoją stronę. – Monic, on nie jest tego wart. Mimo jej słów zaczęłam pić shot za shotem. Usłyszałam jak ludzie za mną liczą razem z barmanem i biją mi brawo, gdy wypiłam ostatniego.
- Następna kolejka. – powiedziałam i zobaczyłam, że Ortiz gdzieś zniknęła. Eve patrzyła na mnie z mieszaniną troski i nagany.


Blanca:

Byłam wściekła na Ikera. Monic nie przejmuje się byle gadką. Musiał zrobić jej coś, co zabolało. Poprosiłam Eveline, żeby przypilnowała blondynki, a sama udałam się na górę, żeby rozmówić się z bramkarzem. Znalazłam go przy stoliku, z resztą piłkarzy.
- Coś ty do cholery zrobił?! – nawet na mnie nie spojrzał. Za to reszta spoglądała to na mnie, to na niego. – Jeśli ona przez ciebie coś sobie zrobi to osobiście cie uduszę! Masz tam iść i to naprawić.
- Już na to za późno.. – siedział ze spuszczoną głową. Co z nimi wszystkimi jest? Piłkarze, jako partnerzy to jakaś porażka.
- Wszystko da się zrobić, tylko musisz zachować się jak facet, a nie jak Ronaldo! Rusz tyłek! – pociągnęłam go za ramię i zmusiłam do wstania.
- Blanca ma racje, musisz coś zrobić. – koło mnie pojawił się Ramos. Kolejny, „super”, facet. W końcu, z pomocą Isco i Sergio, Iker poszedł na dół. Oby się udało.



Iker:

Co za idiota ze mnie! Wszystko zniszczyłem. Jak mogłem? Muszę to jakoś naprawić. Naprawdę mi na niej zależy jak na nikim dotąd. Zszedłem na dół i to, co zobaczyłem było lekko szokujące. Monic tańczyła na barze, z butelką tequili w ręce, a obok niej jakichś dwóch typków. Szybko znalazłem się przy barze i zwróciłem na siebie jej uwagę. Widząc mnie, zeszła na ziemię i minęła mnie zmierzając do wyjścia.
-Monic! – krzyknąłem i wybiegłem za nią. – Zaczekaj! Porozmawiajmy! – ta jednak nadal szła przed siebie, ledwo trzymając się na nogach. Szpilki wcale nie ułatwiały jej zadania.
- Zostaw mnie w spokoju! – krzyknęła, ale po chwili zatrzymała się i odwróciła. – Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Zbieraj ekipę, wracamy do hotelu. – dodała lodowatym tonem i podeszła do naszej limuzyny.

***

Siedzieliśmy w samochodzie i panowała kompletna cisza, nie licząc grającego radia. Blanca i Ramos siedzieli jak najdalej od siebie, tak samo jak ja i Monic. 
- A tak chciałem się pobawić przed moim wyjazdem. – powiedział podminowany Ozil. Faktycznie, przyjaciel wracał jutro do Anglii, aby wznowić treningi w jego nowym klubie, Arsenalu.
- A no tak, przecież jutro wyjeżdżasz. – Monic spojrzała przepraszająco na Mesuta. – Wybacz, że zepsułam ci zabawę.
- Tobie zawsze wybacze. – uśmiechnął się. – Wpadłem na pomysł, co powiecie na after party w moim pokoju? – prawie wszyscy ochoczo się zgodzili.
- Jesteśmy na miejscu. – oznajmił nasz kierowca, po jakimś czasie i otworzył nam tylne drzwi. Przepuściliśmy dziewczyny, a potem sami wyszliśmy.
- W takim razie zapraszam do mnie. – powiedział uradowany Ozil i udał się na górę, a za nim reszta towarzystwa. Zostały tylko Monic i Blanca. Widząc spojrzenie tej drugiej, poddałem się i poszedłem za resztą.

Monic:

Blanca chciała porozmawiać, więc weszłyśmy do hotelowej restauracji i usiadłyśmy przy jednym ze stolików. Już miałyśmy zacząć rozmowę, gdy ktoś pojawił się obok. Dwie kobiety.
- Jak miło wreszcie poznać nową zdobycz mojego narzeczonego. – odwróciłam się i zamarłam widząc, kto stoi przede mną. – Nie przedstawiłam się, ale powinnaś wiedzieć, kim jestem. Sara Carbonero. A to moja przyjaciółka, Pilar Rubio.