piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 8:"Obiecuje ci, że tej nocy nigdy nie zapomnisz."

Witajcie. Wreszcie wzięłam się za siebie i napisałam rozdział :) Teraz to się zacznie dziać. Zapraszam do czytania i komentowania ;)

***


Monic:


Woda była taka chłodna i przezroczysta. Widziałam drobne rybki przepływające obok, glony i kolorowe muszelki. Chciałam jeszcze chwile popływać, ale usłyszałam głosy. Nie wiedziałam, do kogo należą i co mówią, ale brzmiały jak nawoływanie. Wynurzyłam się z wody łapiąc oddech i spojrzałam na brzeg. Na plaży stali piłkarze i wołali mnie. Czyżby się martwili, że się zgubiłam? Gdy Iker mnie dojrzał, wbiegł do wody i szybko do mnie podpłynął. Na jego twarzy zobaczyłam panikę i strach, oraz ulgę, kiedy zobaczył, że jestem cała i zdrowa.
- Gdzie byłaś? Odchodziłem od zmysłów. – przytulił mnie do siebie i starał się uspokoić oddech.
- Nurkowałam. Nie martw się, jestem medalistką w tej dyscyplinie. Miło mi, że się troszczysz. – dotknęłam jego policzka i delikatnie go pocałowałam. – Dziękuje.
- Nie rób mi tego więcej, ok? – uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową.
– Może już wyjdziemy? Robi mi się zimno. – odparłam, a ten wziął mnie na ręce i ruszył do brzegu. – Dałabym radę sama iść.
- Ale chce trzymać cie w ramionach i najlepiej nigdy nie puszczać. – pokręciłam głową ze śmiechem i go pocałowałam. Na brzegu utonęłam w uściskach Sergio, Isco i Mesuta. – Chłopaki, spokojnie. Żyje i jestem cała. Tylko nurkowałam.
- Myśleliśmy, że ktoś cie porwał! – powiedział podenerwowany Alarcon.
- Albo, że się utopiłaś! – dodał Ozil.
- Tak nie można szefowo! – Ramos zamknął mnie w stalowym uścisku. Jacy oni kochani.
- Sergio, dusisz mnie. – wychrypiałam i wtedy dopiero chłopak mnie puścił. – Dziękuje wam za troskę, ale jak widzicie nic mi nie jest. Zaczyna się ściemniać. Co powiecie na kolacje, a potem jakąś imprezę?
- Skąd ty bierzesz te genialne pomysły? – zapytał uśmiechnięty Francisco.
- A znajduje tu i tam. – wzruszyłam ramionami. Pozbieraliśmy rzeczy i samochodem udaliśmy się do hotelu. – To przebierzcie się już na imprezę i widzimy się w hotelowej restauracji za godzinę. – to mówiąc wyszłam z hotelu.
- A ty dokąd? – Iker objął mnie w talii składając pocałunek na moim karku. Poczułam przyjemne dreszcze.
- Do mieszkania. Tu nie mam ubrań ani kosmetyków. – odwróciłam się do niego. – Idź lepiej się przebrać.
- Ale..
- Żadnego ale. Widzimy się za godzinę. – uśmiechnęłam się, a on czule mnie pocałował. Gdy zmierzałam do mojego motoru, dostrzegłam, że całej scenie przyglądał się mój tata. Niedobrze. Na pewno się nasłucham jak to źle robie. Westchnęłam i zakładając kask, wsiadłam na mój pojazd.


***



Iker:

Zmierzałem do mojego pokoju hotelowego uśmiechnięty od ucha do ucha. Co ta dziewczyna ze mną robi? Czuje się taki szczęśliwy będąc przy niej. A jej słodkie i seksowne usta są takie przyciągające. Czując zapach jej perfum i dotyk jej skóry pragnę zostać w jej ramionach do końca świata i jeden dzień dłużej. Nigdy nie czułem czegoś takiego przy żadnej kobiecie.
- Panie Casillas! – usłyszałem głos, który wyrwał mnie z rozmyślań. Odwróciłem się i ujrzałem właściciela hotelu, ojca Monic, Jose Delgado.
- Pan Delagado. – uścisnęliśmy sobie dłonie. – W czym mogę panu pomóc?
- Tylko w jednym, niech pan zostawi moją córkę w spokoju. – zdziwił mnie ton jego głosu i słowa, które padły z jego ust. – Jest młoda i niedoświadczona, a pan jest dla niej za stary. Póki co grzecznie proszę.
- To Monic powinna decydować, z kim chce się spotykać, a nie pan. Jeśli ona sama nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego to wtedy odejdę. Zegnam pana. – to mówiąc szybkim krokiem skierowałem się do pokoju. Coś czuje, że on tak łatwo nie odpuści. Joder. Nie zrezygnuje z mojej ślicznej blondynki. Nie ma mowy.


Monic:

Wyszłam z pod prysznica, wytarłam się, wysuszyłam włosy i ubierając bieliznę, wróciłam do sypialni. Zostało mi niewiele czasu. Założyłam sukienkę, a stopy włożyłam czarne szpilki. Włosy pokręciłam lokówką i zostawiłam rozpuszczone. Pomalowałam się delikatnie, założyłam biżuterię, wyperfumowałam się i byłam gotowa. Byłam ciekawa jak na mój widok zareaguje Iker. Biorąc torebkę, wyszłam z mieszkania. Wsiadłam na motor, założyłam kask i ruszyłam na miejsce zbiórki. Mam nadzieje, że dziewczyny też się pojawią. Dzwoniłam do każdej z nich i bardzo się cieszyły. Ciekawa jestem czy pojawi się Alvaro. Coś ostatnio znika. Weszłam do restauracji równo z czasem i uśmiechnęłam się do grupy siedzącej przy jednym ze stolików. Byli wszyscy piłkarze oraz Blanca i Eveline. Oby dwie prezentowały się wspaniale w swoich kreacjach. Widząc mnie, Iker podniósł się i z wielkim uśmiechem podszedł do mnie. W dłoniach trzymał bukiet róż.
- Wyglądasz obłędnie. Najchętniej zaciągnąłbym cie na górę i nigdzie nie szedł. – szepnął mi do ucha i czule mnie pocałował, a następnie podał mi kwiaty.
- Może za nim zamkniesz mnie w swoim pokoju to najpierw trochę potańczymy i wypijemy? – zrobił zawiedzioną minę, a ja musnęłam ustami jego usta. – Obiecuje ci, że tej nocy nigdy nie zapomnisz. – na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Podeszłam do reszty i przywitałam się z dziewczynami. Przy okazji usłyszałam parę komplementów od chłopaków. Wsadziłam kwiaty do wazonu przyniesionego przez jednego z kelnerów i usiadłam przy stole.


***



Weszliśmy do klubu i zajęliśmy jedną z VIPowskich loży. Ja, Blan i Eve zamówiłyśmy kolorowe drinki, a chłopaki dwie butelki wódki, na rozgrzewkę. Wypiłam drinka i zaczęłam następnego, gdy przede mną pojawił się uśmiechnięty Sergio.
- Mogę prosić panią do tańca? – zapytał i wyciągnął w moją stronę rękę.
- A co z Blancą?
- Woli dyskutować z Eveline. Coś ją ugryzło, ale nie wiem, o co chodzi. – nieco posmutniał.
- Jasne, że zatańczymy. – podniosłam się ujmując jego dłoń.
- Kapitanie, nie zabijesz mnie? – piłkarz zwrócił się do czarnowłosego, który siedział jakiś nieobecny i zamyślony. Na pytanie odpowiedział machnięciem ręki. Co się z nim dzieje? Weszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Muszę przyznać, że Ramos jest świetnym tancerzem. Objął mnie w talii, a ja zaczęłam kręcić biodrami w rytm piosenki. Zauważyłam, że parę osób z sąsiednich loży nam się przygląda. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem. Przetańczyliśmy jeszcze parę piosenek, następnie trafiłam w ramiona Isco, Mesuta, a w końcu Alvaro. DJ puścił akurat wolniejszą piosenkę, a chłopak szybko to wykorzystał obejmując mnie. Ja mu się nadal podobam. Wpatrywał się we mnie, jakby chciał mnie zjeść albo porwać i wykorzystać.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Bo wyglądasz prześlicznie, bosko się ruszasz i cudownie się uśmiechasz. – skwitował i pocałował mnie w policzek. – Co jest z Santo? Jakiś przygaszony siedzi. Pokłóciliście się? – ostatnie pytanie zadał z wyczuwalną nutą radości. Morata, ogarnij się.
- Nie wiem, co z nim, ale między nami jest ok. Wybacz, pójdę z nim porozmawiać. – wyplątałam się z jego uścisku i podeszłam do naszego stolika. Siedział tam już tylko Iker i tępo patrzył w swój kieliszek. Usiadłam obok niego kładąc mu dłoń na udzie. Oderwał wzrok od kieliszka i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Kochanie, co się dzieje? Jesteś jakiś nieswój.. – zaczęłam.
- Nic się nie dzieje. Mam po prostu gorszą chwilę. Nie przejmuj się. – nie mówił z przekonaniem.
- Widzę, że kłamiesz. Co jest? Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć. – spojrzał mi w oczy i zobaczyłam, że wewnętrznie cierpi.
- Miałem rozmowę z twoim ojcem. Widział jak się żegnaliśmy po powrocie z plaży. Zaczepił mnie i kazał zostawić cie w spokoju, bo jestem dla ciebie za stary. Stwierdził, że póki, co to grzecznie mnie prosi. – ujął moją dłoń w swoje i przyłożył do ust. – Może on ma racje? – zabolało mnie to pytanie. – Traktujesz nasz związek poważnie? – to był już cios poniżej pasa. Jak w ogóle może o to pytać? Wyrwałam rękę z jego uścisku i gwałtownie wstałam.
- Ktoś ci coś powiedział i chcesz to zakończyć? Widać jak bardzo ci zależy. – poczułam pod powiekami łzy. – Gdybym nie traktowała cie poważnie to by mnie tu nie było! – ruszyłam szybkim krokiem w głąb klubu po drodze wpadając na Francisco.
- Monic, co się stało? – zapytał zatroskany.
- Zapytaj swojego kumpla. Wybacz, potrzebuje pobyć sama. – to mówiąc zeszłam na parter klubu i usiadłam przy barze. Na szczęście prawie nikogo przy nim nie było, bo wszyscy byli na parkiecie. Zamrugałam parę razy próbując powstrzymać łzy.
- Na smutki najlepsze jest wygadanie się komuś. – spojrzałam na barmana, który uśmiechał się do mnie pocieszająco. – Lub alkohol.
- Wolę tą drugą opcje. – pojedyncza łza pociekła mi po policzku, ale szybko ją starłam. – Poproszę kamikadze.
- Już się robi. – chłopak zaczął przygotowywać napój, a ja dostrzegłam Blancę i Eveline idące w moim kierunku.
- Co tutaj robisz? – przyjaciółka usiadła obok i spojrzała na mnie uważnie. – Pokłóciłaś się z Casillasem?
- Możesz o nim nie wspominać? To zamknięty rozdział.
- Jak to? Co się stało? – dołączyła do nas Rubio.
- Jak widać nie zasługuje na normalny, zdrowy związek. Z resztą.. – przede mną znalazło się 8 shotów o niebieskiej barwie.
- Ty chcesz to wszystko wypić? – Blanca odwróciła mnie w swoją stronę. – Monic, on nie jest tego wart. Mimo jej słów zaczęłam pić shot za shotem. Usłyszałam jak ludzie za mną liczą razem z barmanem i biją mi brawo, gdy wypiłam ostatniego.
- Następna kolejka. – powiedziałam i zobaczyłam, że Ortiz gdzieś zniknęła. Eve patrzyła na mnie z mieszaniną troski i nagany.


Blanca:

Byłam wściekła na Ikera. Monic nie przejmuje się byle gadką. Musiał zrobić jej coś, co zabolało. Poprosiłam Eveline, żeby przypilnowała blondynki, a sama udałam się na górę, żeby rozmówić się z bramkarzem. Znalazłam go przy stoliku, z resztą piłkarzy.
- Coś ty do cholery zrobił?! – nawet na mnie nie spojrzał. Za to reszta spoglądała to na mnie, to na niego. – Jeśli ona przez ciebie coś sobie zrobi to osobiście cie uduszę! Masz tam iść i to naprawić.
- Już na to za późno.. – siedział ze spuszczoną głową. Co z nimi wszystkimi jest? Piłkarze, jako partnerzy to jakaś porażka.
- Wszystko da się zrobić, tylko musisz zachować się jak facet, a nie jak Ronaldo! Rusz tyłek! – pociągnęłam go za ramię i zmusiłam do wstania.
- Blanca ma racje, musisz coś zrobić. – koło mnie pojawił się Ramos. Kolejny, „super”, facet. W końcu, z pomocą Isco i Sergio, Iker poszedł na dół. Oby się udało.



Iker:

Co za idiota ze mnie! Wszystko zniszczyłem. Jak mogłem? Muszę to jakoś naprawić. Naprawdę mi na niej zależy jak na nikim dotąd. Zszedłem na dół i to, co zobaczyłem było lekko szokujące. Monic tańczyła na barze, z butelką tequili w ręce, a obok niej jakichś dwóch typków. Szybko znalazłem się przy barze i zwróciłem na siebie jej uwagę. Widząc mnie, zeszła na ziemię i minęła mnie zmierzając do wyjścia.
-Monic! – krzyknąłem i wybiegłem za nią. – Zaczekaj! Porozmawiajmy! – ta jednak nadal szła przed siebie, ledwo trzymając się na nogach. Szpilki wcale nie ułatwiały jej zadania.
- Zostaw mnie w spokoju! – krzyknęła, ale po chwili zatrzymała się i odwróciła. – Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Zbieraj ekipę, wracamy do hotelu. – dodała lodowatym tonem i podeszła do naszej limuzyny.

***

Siedzieliśmy w samochodzie i panowała kompletna cisza, nie licząc grającego radia. Blanca i Ramos siedzieli jak najdalej od siebie, tak samo jak ja i Monic. 
- A tak chciałem się pobawić przed moim wyjazdem. – powiedział podminowany Ozil. Faktycznie, przyjaciel wracał jutro do Anglii, aby wznowić treningi w jego nowym klubie, Arsenalu.
- A no tak, przecież jutro wyjeżdżasz. – Monic spojrzała przepraszająco na Mesuta. – Wybacz, że zepsułam ci zabawę.
- Tobie zawsze wybacze. – uśmiechnął się. – Wpadłem na pomysł, co powiecie na after party w moim pokoju? – prawie wszyscy ochoczo się zgodzili.
- Jesteśmy na miejscu. – oznajmił nasz kierowca, po jakimś czasie i otworzył nam tylne drzwi. Przepuściliśmy dziewczyny, a potem sami wyszliśmy.
- W takim razie zapraszam do mnie. – powiedział uradowany Ozil i udał się na górę, a za nim reszta towarzystwa. Zostały tylko Monic i Blanca. Widząc spojrzenie tej drugiej, poddałem się i poszedłem za resztą.

Monic:

Blanca chciała porozmawiać, więc weszłyśmy do hotelowej restauracji i usiadłyśmy przy jednym ze stolików. Już miałyśmy zacząć rozmowę, gdy ktoś pojawił się obok. Dwie kobiety.
- Jak miło wreszcie poznać nową zdobycz mojego narzeczonego. – odwróciłam się i zamarłam widząc, kto stoi przede mną. – Nie przedstawiłam się, ale powinnaś wiedzieć, kim jestem. Sara Carbonero. A to moja przyjaciółka, Pilar Rubio.


7 komentarzy:

  1. Na początku ostatnie zdanie do mnie nie doszło. Po przeczytaniu go kilkukrotnie siedzę z takim WTF, skąd tam Sara? Pilar? omg, się będzie dziać! *-*
    Wgl czo ten Iker? Jak on mógł wyjechać z tym pytaniem? Co on, bezuczuciowy jest?
    Weeeź, znowu zepsułaś cudowny raj, wszystko pięknie, ja tu liczyłam, że jednak ich noc skończy się w jego pokoju, a nie kurcze... Ale ja wiem, że i tak wszystko będzie okey, mam rację? :D
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. No no no robi się ciekawie widząc, że wpadła Sara z Rubio. Już nie moge doczekać się kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. woow, to teraz będzie niezła akcja !! I będzie ciekawie , pisz szybko kolejny !!!
    ~ the_cisza

    OdpowiedzUsuń
  4. Sara wpadła z Wiedźmą? Miotły przed wejściem, proszę!
    Będzie się działo, coś tak czuję.
    A i moim zdaniem Mo za bardzo naskoczyła na Ikera. Siedział i myślał jak będzie dla niej lepiej!
    Czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Eiiii co sie dzieje, ze Blan z Ramosem sie poklocili ? Mam nadzieje, ze zaspokoisz moja ciekawosc :D
    Czo ten Iker ? ....
    O nieeeee ! wiedzmy przylecialy .. o.O

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, nie podoba mi się to zdanie : ''musisz zachować się jak facet, a nie jak Ronaldo!'' - szacunek dla rywala.
    A tak po za tym,to świetny odcinek,szkoda,że zniszczyłaś panującą sielankę... Ciekawa jestem co Sara i Pilar kombinują. o.o Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, nie podoba mi się to zdanie : ''musisz zachować się jak facet, a nie jak Ronaldo!'' - szacunek dla rywala.
    A tak po za tym,to świetny odcinek,szkoda,że zniszczyłaś panującą sielankę... Ciekawa jestem co Sara i Pilar kombinują. o.o Weny :*

    OdpowiedzUsuń