***
Monic:
Siedziałam zszokowana wpatrując się w dziennikarkę i nie wiedziałam, co mam powiedzieć, zrobić.
- Wiem, kim jesteście. Czytam gazety i oglądam telewizję. – wstałam, a to samo zrobiła Blanca. Była chyba jeszcze bardziej zaskoczona ode mnie. – Monic Delgado. Teraz proszę mi wybaczyć, ale jest późno i pożegnam się. – to mówiąc skierowałam się w stronę wyjścia.
- Pewnie jeszcze z tobą jest, bo nie dostał tego, czego chciał. – spojrzałam na nią, a ta się zaśmiała. – Nie spaliście jeszcze ze sobą. Mylę się? – widząc, że milczę, dodała. – Tak myślałam. Po wszystkim wróci do mnie, nastaw się na to.
- Możesz zabrać go już teraz. – odparłam i szybkim krokiem weszłam do windy, a za mną przyjaciółka. Byłam wściekła, zraniona i zagubiona. Powinnam wierzyć jej czy Ikerowi? Mówił, że nic ich już nie łączy. Wyszłyśmy i znalazłyśmy się pod pokojem Ozila.
- Ty idź, ja wracam do mieszkania. – odparła Blan i spojrzała na mnie przygnębiona.
- Wejdę tylko na chwile, a potem wrócimy razem. – otworzyłam drzwi i wpadłam w wir zabawy. Muzyka głośno dudniła z głośników, wszyscy tańczyli, a alkohol lał się strumieniami. Znalazłam Casillasa i podchodząc do niego, złapałam go za dłoń i pociągnęłam na korytarz, gdzie było ciszej. Nigdzie nie dostrzegłam Ortiz. Pewnie czeka na dole.
- Już chciałam przyjść tu i przeprosić za moją reakcję w klubie. Miałam pogodzić się z tobą i być szczęśliwa. – spoglądał na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem. – Ale przyjechała Sara i tego nie zrobię. Nie zrobię tego, bo nie potrafię zdecydować, komu mam wierzyć. – z oczu ciekły mi łzy. – Lepiej będzie jak do niej wrócisz. Do niej i do swojego życia. – odwróciłam się i ruszyłam szybkim krokiem do windy. Krzyczał za mną, ale wsiadłam do kabiny i oparłam się o ścianę. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się na dobre.
Iker:
Biegłem za nią krzycząc by zaczekała i mnie wysłuchała. Niestety, drzwi windy zamknęły się mi przed nosem. Wkurzony walnąłem w nie pięścią. Cholerna Sara! Co ona tu robi do cholery? Ruszyłem schodami na dół, w nadziei, że zdążę złapać Monic. Nigdzie jej nie było. Nie mogę jej stracić. Za bardzo mi na niej zależy. Już chciałem wyjść i jak najszybciej dostać się do mieszkania blondynki, gdy ktoś położył mi rękę na ramieniu. Odwróciłem się i spojrzałem na moja byłą ze złością. Czego ona jeszcze ode mnie chce?
- Co tutaj robisz? I po co ci Pilar? – zerknąłem, na Rubio, a potem z powrotem na czarnowłosą.
- Przyjechałam trochę uprzykrzyć ci życie. – uśmiechnęła się, ale po chwili spoważniała. – Iker, ja wiem, że już od dawna mnie nie kochasz. Ja ciebie już też nie. Zrobiłam to, bo miałam u kogoś dług wdzięczności. Co, do Pilar, to ma do załatwienia jakieś sprawy z Sergio. – wzruszyła ramionami.
- Dług wdzięczności?! – krzyknąłem wściekły. – Przez ciebie ją straciłem! Straciłem najważniejszą kobietę w moim życiu! – pokręciłem głową i wyszedłem z hotelu. Wiedziałem, że jeśli pójdę do niej to mnie nie wpuści. Co mam zrobić? Postanowiłem iść byle gdzie, byleby tylko z dala od toksycznej Carbonero.
***
Blanca:
Siedziałyśmy w mieszkaniu Monic i popijałyśmy wino. Przyjaciółka płakała, a ja starałam się nie robić tego samego. Panowała wręcz grobowa cisza, która jeszcze bardziej nas dobijała. Co te dwie madryckie wiedźmy tu robią? Przyjechały tylko po to by zniszczyć nam związki? By się odegrać na piłkarzach? Mi w sumie było już wszystko jedno. Ramos pokazał, jaki jest w klubie i pojawienie się Pilar tylko utrzymało mnie w przekonaniu, że nie możemy być razem. Szkoda tylko bramkarza i Monic. Widać jak bardzo jej na nim zależy. Pierwszy raz widziałam ją taką zakochaną. Westchnęłam.
- Moni, może powiesz mi, co cie trapi? Będzie ci lepiej. – spojrzała na mnie z bólem i upiła łyk różowego trunku.
- Iker zapytał w klubie czy w ogóle myślę o nim poważnie.. Jak mógł zapytać o coś takiego? Nie widzi tego w moim zachowaniu? No i mój ojciec zabronił mu się ze mną spotykać, a Casillas nie chciał o nas walczyć. – wypiła kolejne łyki wina, a nowe łzy popłynęły po jej policzkach jeszcze bardziej rujnując jej makijaż. – Przemyślałam sobie wszystko w limuzynie i chciałam na spokojnie z nim porozmawiać, ale wtedy pojawiła się ona. Wyciągnęłam go z imprezy i powiedziałam, że nie wiem, komu powinnam wierzyć. Powiedziałam, że powinien wrócić do niej i swojego życia. – odłożyła kieliszek i zakryła twarz dłońmi. Szlochała i cała się trzęsła. – Jak mogłam mu coś takiego powiedzieć? – dodała zduszonym głosem. – Ja chyba.. chyba go kocham.. – zbliżyłam się do niej i mocno ją przytuliłam. Wtuliła się we mnie i nadal cicho łkała.
- Poczułaś się zraniona jego brakiem wiary w twoje uczucia i dlatego to powiedziałaś. Do tego pojawiła się Sara, która dołożyła oliwy do ognia. Jeszcze wszystko możesz naprawić i wyjaśnić. Pojedziesz do niego jutro rano i porozmawiacie na spokojnie. Jemu też nie jesteś obojętna, to widać. – spojrzała na mnie i pocałowała mnie w policzek z lekkim uśmiechem.
- Co ja bym zrobiła bez takiej przyjaciółki jak ty? – zapytała i otarła łzy, a potem wypiła resztę zawartości kieliszka. – Lepiej powiedz, o co chodzi z tobą i Sergio.
- Posypało się i tyle.. – widząc troskliwe spojrzenie blondynki, nie wytrzymałam i rozpłakałam się. – Uważałam, że mu na mnie zależy. Ale przecież to by było niemożliwe, bo on to sławny piłkarz i podrywacz, a ja to zwykła dziewczyna. W klubie widziałam go z inną. Całowali się, kleiła się do niego jak pszczoła do miodu, a on nic z tym nie zrobił. Oczywiście tłumaczył się, że on tego nie chciał i to ona się przyczepiła. Potem w hotelu wpadłam na tą całą Rubio. – kolejna fala łez wyciekła z pod moich powiek, a przyjaciółka objęła mnie ramieniem. – Oznajmiła mi, że Ramos nadal z nią jest, a ja byłam tylko wakacyjną przygodą. Zależy mi na nim Monic.. Zależy jak cholera.. – teraz role się odwróciły i to ja wtuliłam się w blondynkę, szlochając. Ona głaskała mnie po głowie.
- Posłuchaj, poznałam trochę Sergio i mogę szczerze powiedzieć, że jemu też na tobie zależy. Może ta dziewczyna rzeczywiście nie chciała dać mu spokoju? Co do Pilar to skąd masz pewność, że nie kłamała? – westchnęła. – Mamy ten sam problem. Nie potrafimy im zaufać, dlatego cierpimy. Zrobimy tak, pojedziemy jutro do hotelu i porozmawiamy z nimi szczerze. Co ty na to? – podniosłam się i otarłam łzy. Miała rację, trzeba było to wyjaśnić. Sergio jest dla mnie ważny i nie mogę od tak odpuścić.
- Jestem za. Lepiej będzie jak położymy się spać, chociaż na parę godzin, bo inaczej jutro ich tylko wystraszymy. – obie wybuchłyśmy śmiechem, a potem położyłyśmy się w sypialni Monic. Oby tylko jutro było lepsze od dnia dzisiejszego.
***
Monic:
Po paru godzinach snu wstałyśmy, doprowadziłyśmy się do porządku i wsiadając na mój motor, pojechałyśmy do hotelu. Ubrałam się seksownie i elegancko mając nadzieje, że Ikerowi się spodoba. Na miejscu, szybko zaparkowałam i wręcz wbiegłyśmy do holu.
- Jak myślisz, gdzie są? – zapytała Blan.
- Może na śniadaniu? – niestety, w restauracji ich nie znalazłyśmy. Udałyśmy się, więc na górę, przekonane, że jeszcze odsypiają after party Mesuta. Otwarłam drzwi do jego pokoju i zdziwiona weszłam do środka. Pokój był pusty i wysprzątany. Spojrzałam na przyjaciółkę i udałyśmy się do pokoi pozostałych piłkarzy. W każdym było tak samo. Pusto i czysto. Nie, to niemożliwe. Mieli zostać jeszcze 3 dni. Do oczu napłynęły mi łzy. Zbiegłam do holu i dopadłam recepcjonistę, Julio.
- Hola Julio. Czemu piłkarzy nie ma u siebie? – spojrzał na mnie lekko zaskoczony i zatroskany.
- Wymeldowali się godzinę temu. Mieli zostać dłużej, ale coś im wyskoczyło i musieli już wracać. Przykro mi, Monic. – poklepał mnie po ramieniu, a ja przybrałam coś na kształt uśmiechu.
- Dziękuje za informacje. – dopiero będąc na zewnątrz pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach. Co ja najlepszego zrobiłam? Wyjechał, a ja nie zdążyłam wszystkiego wyprostować. Poczułam jak Blanca przystaje koło mnie. Była równie zdruzgotana i załamana jak ja.
- To już koniec. Wszystko zniszczyłyśmy i teraz będziemy za to słono płacić. – odparła, a ja jeszcze bardziej się rozpłakałam.
***
Z góry przepraszam, że tak dołująco, ale poprawię się! No i chłopaki dzisiaj mnie przybili swoją grą.. Oprócz Victora i Gerarda oczywiście, którzy uratowali nas od przegranej! No i dzięki Atletico stołek lidera nadal nasz, oby tak dalej!
Visca el Barca!